Oprócz wspomnianej przeze mnie niewielkiej górki Mustavaary otoczonej terenem płaskim jak ściana, jest jeszcze jedno miejsce w miarę niedaleko (nieco ponad 1 h) jazdy samochodem i nazywa się Koli. Jest w nim góra o stromiźnie porównywalnej powiedzmy z Gubałówką i dwoma (dłuższymi trochę niż w przypadku Gubałówki) trasami na które można wyjechać wyciągiem krzesełkowym lub „orczykiem”.
Tam właśnie wybrałem się jakiś miesiąc temu (jak zaległości to zaległości!), by pojeździć! Miejsce to charakteryzuje się również niesłychanie ciekawym widoczkiem, mianowicie na na zamarznięte jezioro, które z racji tego że jest zamarznięte i przykryte śniegiem wygląda jak śnieżna pustynia. Jeśli chodzi o jazdę, nieźle się śmiga ale w tempeturze -15Ă?°C i w dodatku przy porywistym zimnym wietrze trudno jeździć dłużej niż godzinę bez przerwy na gorące kakao (na przykład). A poza tym w tym Koli mieszczą się jedne z najstarszych i zarazem najtwardszych skał świata, a co za tym idzie jest tu Park Narodowy.




Jeden komentarz do “Koli – narty”